Dzisiaj jest dzień nicnierobienia... Z rana było Open Air Museum, a potem zostało n tylko zabijanie czasu do odjazdu nocnego autobusu do Denizli czyli jedzenie, shopping, jedzenie etc...😊
Parę słów o jedzeniu zatem. Przede wszystkim kebaP na tysiąc sposobów, w wersji zarówno kurczakowej jak i tradycyjnej owczej, wołowina, wszystko to w towarzystwie jogurtu, cienkiego placka, warzyw i pilawu. Jak na razie najbardziej podszedł mi iskender kebap, a wizualnie guvec - danie w glinianym garnku który kelner rozłupuje przy gościu.
Oczywiście wszystkiemu temu towarzyszy herbata, bardzo mocna i podawana w maleńkich szklaneczkach w kształcie tulipana.
Oprócz tego zaznajomiłyśmy się z deserami - piekielnie słodką baklavą oraz sutlac'kiem - puddingiem ryżowym, a także lokalnym piwem Efes.
Generalnie podział w naszej grupie jest taki: jeden uczestnik je w miarę normalnie, drugi jest czymś na kształt solarianina i najwyraźniej ukradkiem przeprowadza fotosyntezę, bo pokarmy przyjmuje rzadko i małe, natomiast autor bloga obżera się wszystkim w regularnych i krótkich odstępach czasu😎
Dajemy radę🙏
![]() |
Iskender kebap |
![]() |
Guvec |
![]() |
Baklava i cay |
![]() |
Gozleme |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz