Uwaga!!!
Wszystkie wpisy od tego momentu zostały dodane po powrocie.... Niestety, chiński internet potraktował mnie bardzo nieuprzejmie i mimo jego dostępności w każdym hostelu uparcie nie pozwalał na opublikowanie postów... Tak więc ambitny plan relacjonowania na gorąco poszedł się.... w każdym razie gdzieś sobie poszedł, żeby czekać na lepsze czasy.... :( Na brak fejsa byłam przygotowana, ale na takie coś??? To jednak dziki kraj jest....
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po pierwsze - brak znajomości chińskiego naprawdę przeszkadza! Dopóki trafi się na menu angielskie wszystko jest ok. Obrazkowe jak najbardziej daje radę. Natomiast samo chińskie .... Ufff... Ciężko...
Paszport potrzebny do wszystkiego. Wymienić pieniędzy nie można bez paszportu, o czym się dziś przekonałyśmy. Oczywiście paszport podany obydwoma rękami:) Staramy się o tym pamiętać, ale siła przyzwyczajenia....
Tak, Chińczycy charczą i spluwają, tak, okazało się to być prawdą... :) Robią to wszędzie, gdzie tylko się da, jakby to była najnaturalniejsza rzecz pod słońcem...
Pekin jest duuuży! Do miejsc, które wyglądają na mapie jakby były tuż za rogiem, najlepiej pojechać metrem. Tym bardziej, że kosztuje 2 juany (ok. 1 PLN) i naprawdę jest nieźle rozbudowane, nitek jest chyba kilkanaście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz