Następnego dnia po przybyciu atakujemy największą atrakcję - Terakotową Armię.
Różne rzeczy słyszałam, z jednej strony, że wow, z drugiej, że przereklamowana... Prawda jest taka, że jak się widzi kilka tysięcy figur, z których każda ma inną fryzurę i wyraz twarzy (od zadowolonych do naprawdę wkurzonych), to nie da się nie być pod wrażeniem... W przewodniku wyczytałyśmy, że warto pierwszą halę zostawić na koniec, i to był dobry wybór. Jest największa, stoi tam 2 tysiące figur, daje to niezłe wyobrażenie na temat skali całego przedsięwzięcia.
Wszystkie figury były pomalowane, ale po wydobyciu w kontakcie z powietrzem kolory zaczęły zanikać. Dlatego 6 tysięcy pozostaje nadal pod ziemią. |
Niektórych chłopaków trzeba pieczołowicie poskładać do kupy :) |
Jeździec bez głowy czyli woźnica bez rydwanu, który był z drewna i się nie zachował... |
Bell Tower
Drum Tower
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz